Był chłodny, styczniowy poranek. Otulona po sam czubek nosa ciepłą i miękka kołdrą właśnie przekręcałam się na drugi bok, gdy nagle usłyszałam potworny krzyk. Wyrwana ze snu, przerażona zerwałam się z łózka i.....
Brzmi jak początek mrocznego dreszczowca. W sumie tak, koszmarem można to nazwać. Bunt dwulatka , nie wierzyłam dopóki sama tego nie doświadczyłam.
Wszystko zaczęło się właśnie tego poranka, gdy moja córka o 4.30 krzyczała :BAJE , BAJE! Bajka o 4 w nocy (albo nad ranem jak kto woli) nie ma mowy. Były próby, na rączki , mleczko, głaskanie, opowiadanie, tłumaczenie, na każdą propozycje była jedna odpowiedz NIE! Co zrobić gdy wszelkie próby negocjacji zawiodły i nasz dwuletni terrorysta stanowczo upiera się przy swoim. Czy macie na to gotową odpowiedz , jakiś złoty środek??
Oczywiście jest to próba sił , jak na wojnie wygra silniejszy. I to od ciebie drogi rodzicu zależy czy skapitulujesz czy wygrasz te nie równą walkę. Na czytałam się nie raz o byciu konsekwentną mamą, o tłumaczeniu i o rozmowie z dzieckiem, wychowaniu bezstresowym. Wszystko fajnie się czyta, ale rzeczywistość jest bez litosna. Teoria teorią a życie robi swoje.
Na pewno nie raz widziałyście jak mama bądź tata spuszcza wzrok, gdy jego potomek szalej na podłodze marketu, bo chce zabawkę albo coś równie niezbędnego. Ja też to widziałam, patrzałam z współczuciem na rodzica i szłam dalej . Czasem nawet pomyślałam " jakie rozkapryszone dziecko, masakra". Myślałam, że to sporadyczne przypadki, niegrzeczne dzieci. Oj, myliłam się. Przychodzi taki czas gdy nasz rozkoszny bobasek dorasta. Staje się świadomy własnej osoby, tego czego chce i szuka sposobów by to osiągnąć. Czasem jest do awantura, dlatego że nie chce założyć sukienki tylko spodnie, albo nie ten kolor skarpetek ( tak, tak kochane dwulatka ma swoje zdanie w kwestii mody), bo dwie godziny na dworze w lutym to za mało, albo nie che się kąpać, a później nie chce z tej wanny wyjść. Mogła bym takie sytuacje wymieniać w nieskończoność,są ich miliony. Tylko jak na nie reagować? Jak nauczyć dziecko posłuszeństwa?
Na pewno trzeba być konsekwentnym to oczywiste. Gdy podjęłam decyzja, że bajki o czwartej rano nie obejrzy to się tego trzymam, choć nie jest łatwo, serce matki pęka na widoki swojego maleństwa zalanego łzami i już by się chciało wziąć je na rączki i powiedzieć " no dobrze obejrzymy bajeczkę, nie płacz" Ale STOP, Przecież nie dzieje jej się krzywda, to tylko fochy, wymuszanie. Małe dziecko ( jeszcze) nie potrafi się kłócić to płacze i krzyczy. Płacz to podstawowy odruch u dziecka. Gdy się rodzi dziecko płacze , w ten sposób komunikuje o swoich potrzebach. Dwuletnie dziecko nie jest już dzidziusiem ale to cały czas jest maluszek, który uczy się świata i zasad jakie w nim panują .Dlatego teraz, gdy czegoś chce a my mu tego nie damy płacze, ponieważ wcześniej zawsze mama i tata reagowali i spełniali jego potrzeby.
Dobrze , przetrzymujemy to . Nie ulegamy emocjom i nerwom (nie zapominajmy, że takie sytuacje to też próba naszej cierpliwości) tylko jak uspokoić malca.
Podejmowałam różne próby : odwracanie uwagi i pokazanie innej interesującej rzeczy, przytulanie, tłumaczenie, rozbawianie i przeczekanie. Wiem na pewno,że gdy dziecko krzyczy to nie słyszy co się do niego mówi.
Muszę przyznawać,że najlepiej u mnie sprawdza się przeczekanie. Choć jest to wyczerpujące i może nas nerwowo wykończyć. Trzeba poczekać, aż dziecko się uspokoi. Powiem od razu że to nie trwa pięć minut, może być 10, 15 a nawet jak u mnie prawie pól godziny krzyku.Bardzo trudno to wytrzymać, ale myślę że w ten sposób, dziecko widzi że swoim zachowaniem nie wpłynie na naszą decyzje i że w przyszłości takich sytuacji nie będzie( mam taką nadzieje) .
Wrócę do pranka i pierwszej awantury. Jak wam mówiłam próby rozmowy i "głaskania" zawiodły. Wzięłam głęboki oddech. Położyłam do jej łóżeczka misie ukochaną przytulankę , smoczek , kubeczek z mlekiem i spokojnie powiedziałam, że na bajkę jest za wcześnie i czekam aż się uspokoi.Był płacz, krzyk itp. Po 10 minutach zrobiło się cicho. Słyszę " mama, mama" pytam " Uspokoiłaś się już?" " tak", " Wiesz że tak wcześnie bajek nie oglądamy? "tak". Wzięłam ja na rączki, ucałowałam i wytłumaczyłam, że nie grzecznie jest tak płakać i wymuszać. Co prawda nie wiem ile z tej rozmowy mała zrozumiała ale mam nadzieje, że po każdej takiej rozmowie w główce zostanie coraz więcej.
W tedy myślałam , w sumie miałam nadzieje, że to jednorazowy wybryk . Niestety takie sytuacje się powtarzają , a ja za każdym razem to tak samo przeżywam.
Kochane czy macie swoje sprawdzone metody na walkę ze zbuntowanym dwulatkiem???
Czekam na podpowiedzi.
Brzmi jak początek mrocznego dreszczowca. W sumie tak, koszmarem można to nazwać. Bunt dwulatka , nie wierzyłam dopóki sama tego nie doświadczyłam.
Wszystko zaczęło się właśnie tego poranka, gdy moja córka o 4.30 krzyczała :BAJE , BAJE! Bajka o 4 w nocy (albo nad ranem jak kto woli) nie ma mowy. Były próby, na rączki , mleczko, głaskanie, opowiadanie, tłumaczenie, na każdą propozycje była jedna odpowiedz NIE! Co zrobić gdy wszelkie próby negocjacji zawiodły i nasz dwuletni terrorysta stanowczo upiera się przy swoim. Czy macie na to gotową odpowiedz , jakiś złoty środek??
Oczywiście jest to próba sił , jak na wojnie wygra silniejszy. I to od ciebie drogi rodzicu zależy czy skapitulujesz czy wygrasz te nie równą walkę. Na czytałam się nie raz o byciu konsekwentną mamą, o tłumaczeniu i o rozmowie z dzieckiem, wychowaniu bezstresowym. Wszystko fajnie się czyta, ale rzeczywistość jest bez litosna. Teoria teorią a życie robi swoje.
Na pewno nie raz widziałyście jak mama bądź tata spuszcza wzrok, gdy jego potomek szalej na podłodze marketu, bo chce zabawkę albo coś równie niezbędnego. Ja też to widziałam, patrzałam z współczuciem na rodzica i szłam dalej . Czasem nawet pomyślałam " jakie rozkapryszone dziecko, masakra". Myślałam, że to sporadyczne przypadki, niegrzeczne dzieci. Oj, myliłam się. Przychodzi taki czas gdy nasz rozkoszny bobasek dorasta. Staje się świadomy własnej osoby, tego czego chce i szuka sposobów by to osiągnąć. Czasem jest do awantura, dlatego że nie chce założyć sukienki tylko spodnie, albo nie ten kolor skarpetek ( tak, tak kochane dwulatka ma swoje zdanie w kwestii mody), bo dwie godziny na dworze w lutym to za mało, albo nie che się kąpać, a później nie chce z tej wanny wyjść. Mogła bym takie sytuacje wymieniać w nieskończoność,są ich miliony. Tylko jak na nie reagować? Jak nauczyć dziecko posłuszeństwa?
Na pewno trzeba być konsekwentnym to oczywiste. Gdy podjęłam decyzja, że bajki o czwartej rano nie obejrzy to się tego trzymam, choć nie jest łatwo, serce matki pęka na widoki swojego maleństwa zalanego łzami i już by się chciało wziąć je na rączki i powiedzieć " no dobrze obejrzymy bajeczkę, nie płacz" Ale STOP, Przecież nie dzieje jej się krzywda, to tylko fochy, wymuszanie. Małe dziecko ( jeszcze) nie potrafi się kłócić to płacze i krzyczy. Płacz to podstawowy odruch u dziecka. Gdy się rodzi dziecko płacze , w ten sposób komunikuje o swoich potrzebach. Dwuletnie dziecko nie jest już dzidziusiem ale to cały czas jest maluszek, który uczy się świata i zasad jakie w nim panują .Dlatego teraz, gdy czegoś chce a my mu tego nie damy płacze, ponieważ wcześniej zawsze mama i tata reagowali i spełniali jego potrzeby.
Dobrze , przetrzymujemy to . Nie ulegamy emocjom i nerwom (nie zapominajmy, że takie sytuacje to też próba naszej cierpliwości) tylko jak uspokoić malca.
Podejmowałam różne próby : odwracanie uwagi i pokazanie innej interesującej rzeczy, przytulanie, tłumaczenie, rozbawianie i przeczekanie. Wiem na pewno,że gdy dziecko krzyczy to nie słyszy co się do niego mówi.
Muszę przyznawać,że najlepiej u mnie sprawdza się przeczekanie. Choć jest to wyczerpujące i może nas nerwowo wykończyć. Trzeba poczekać, aż dziecko się uspokoi. Powiem od razu że to nie trwa pięć minut, może być 10, 15 a nawet jak u mnie prawie pól godziny krzyku.Bardzo trudno to wytrzymać, ale myślę że w ten sposób, dziecko widzi że swoim zachowaniem nie wpłynie na naszą decyzje i że w przyszłości takich sytuacji nie będzie( mam taką nadzieje) .
Wrócę do pranka i pierwszej awantury. Jak wam mówiłam próby rozmowy i "głaskania" zawiodły. Wzięłam głęboki oddech. Położyłam do jej łóżeczka misie ukochaną przytulankę , smoczek , kubeczek z mlekiem i spokojnie powiedziałam, że na bajkę jest za wcześnie i czekam aż się uspokoi.Był płacz, krzyk itp. Po 10 minutach zrobiło się cicho. Słyszę " mama, mama" pytam " Uspokoiłaś się już?" " tak", " Wiesz że tak wcześnie bajek nie oglądamy? "tak". Wzięłam ja na rączki, ucałowałam i wytłumaczyłam, że nie grzecznie jest tak płakać i wymuszać. Co prawda nie wiem ile z tej rozmowy mała zrozumiała ale mam nadzieje, że po każdej takiej rozmowie w główce zostanie coraz więcej.
W tedy myślałam , w sumie miałam nadzieje, że to jednorazowy wybryk . Niestety takie sytuacje się powtarzają , a ja za każdym razem to tak samo przeżywam.
Kochane czy macie swoje sprawdzone metody na walkę ze zbuntowanym dwulatkiem???
Czekam na podpowiedzi.
Komentarze
Prześlij komentarz